Takie inicjatywy jak program stypendialny Solidarni są bardzo potrzebne.
Moje szkoły to szkoły publiczne, takie zwyczajne. Pierwszą klasę szkoły podstawowej rozpoczęłam w zaniedbanym wówczas budynku Mikołowskiej "piątki". Potem wybudowano nam piękną, nową placówkę- Szkołę nr 10. Była przestronna, z dużym zapleczem sportowym, salą gimnastyczną i boiskiem. Korzyści z tego odczuwam do dziś. Czynnie uprawiam sport, dbam o kondycję fizyczną, a co za tym idzie o zdrowie. Miło wspominam ten czas.
Do liceum chodziłam w Katowicach. III LO im. Mickiewicza było i jest jedną z najlepszych szkół na Śląsku. Dyrektorem była wówczas moja macocha. Sporą wagę przywiązywało się w Mickiewiczu do poczucia odpowiedzialności za siebie, traktowano nas jak dorosłych ludzi, mieliśmy związane z tym przywileje, ale też spore obowiązki. Ciekawość świata i ludzi, głód wiedzy i chęć doskonalenia się, dyscyplina i systematyczność, oraz solidarność i umiejętność pracy w grupie to podstawowe cechy, jakie wpoiło mi moje liceum.
Ze stypendiów korzystałam dopiero na studiach. Dla młodego, ambitnego człowieka stypendium jest ogromnym, czasami niezbędnym by móc dalej się kształcić wsparciem. Jest dowodem zaufania i uznania ale jednocześnie mobilizacją do dalszej pracy. Inteligentna, ambitna młodzież, pasją i marzeniami, potrzebuje tego rodzaju wsparcia i stymulacji, dowodu, że Ci bardziej doświadczeni, którzy osiągnęli sukces wierzą w młodych i widzą w nich przyszłość Polski.
Co dziś oznacza dla Pani słowo Solidarność?
Mojemu i bliskim mu pokoleniom słowo to już zawsze będzie przypominało o historii Polski. Jako naród mamy umiejętność jednoczenia się przeciwko wspólnemu wrogowi. Coraz częściej jednak pojawiają się inicjatywy społeczne, kulturalne, charytatywne, które solidarnie wspieramy. Najlepszym przykładem jest program stypendialny Solidarni. Mam nadzieję, że takiej solidarności będą się uczyły nasze dzieci. Dajmy im przykład!