Firma zpapieru.pl od lat wspiera nasze działania poprzez bezpłatnie wydruki. Tomasz i Marcin Zdunek opowiadają dlaczego angażują się w pomaganie i jaką wartość wnosi to do ich biznesu.
Dlaczego akurat Fundacja Świętego Mikołaja? Jak to się wszystko zaczęło? Ile to już lat?
Potrzebę tworzenia firmy odpowiedzialnej społecznie mieliśmy razem od samego początku. A dlaczego Fundacja Świętego Mikołaja? Fundację poznałem ją od środka i zrobiła ona na mnie wielkie wrażenie. Jeszcze na studiach byłem wolontariuszem Fundacji i na własne oczy widziałem ile dobrego można dokonać działając wspólnie. Moja przygoda w wolontariacie nie trwała długo, bo szybko zacząłem pracować zawodowo, ale wiedziałem, że jeżeli będę miał sposobność to będę wspierał działania Fundacji. Tuż po założeniu spółki Marcin przyszedł z pomysłem wspierania działań organizacji pożytku publicznego. Szybko zdecydowaliśmy, że będziemy wspierać z całych sił właśnie Fundację Świętego Mikołaja.
Co dajecie, a co dostajecie w zamian? Czyli co tak naprawdę daje Wam wspieranie Fundacji?
Fundacja Świętego Mikołaja to zespół znakomitych ludzi, bardzo skutecznych, czyniących wiele dla potrzebujących. Jestem przekonany, że człowiek jest z natury dobry i z chęcią udzieli pomocy, jeżeli będzie miał do tego sposobność. My taką możliwość mieliśmy i z niej skorzystaliśmy. Przyznam, że w środowisku przedsiębiorców często słyszymy, że ktoś chciałby pomóc, ale nie wie jak, albo ma obawy czy jego pomoc faktycznie trafi do potrzebujących. Wybierając Fundację Świętego Mikołaja widzimy efekty i mamy pewność owoców naszej współpracy. Dlatego już od dłuższego czasu zachęcamy przy każdej okazji do włączenia się w pomoc Fundacji. Na naszej stronie www i w newsletterach do klientów można znaleźć banery reklamowe kierujące do strony Fundacji.
Opowiedzcie trochę o historii, o tym, czym się zajmujecie, jak wygląda podział pracy między Wami, ile osób z Wami pracuje.
Wspólnie z Marcinem wywodzimy się z rodziny o tradycjach poligraficznych. Nasi dziadkowie prowadzili działalność w branży introligatorskiej, natomiast nasi rodzice kontynuowali tę drogę i prowadzili firmę poligraficzną. W ten sposób od najmłodszych lat obserwowaliśmy jak ten biznes wygląda.
Nasi rodzice wykazali się dużą rozwagą i nigdy nie namawiali do kontynuowania tradycji. Wybór drogi zawodowej zostawili nam. Dzięki temu udało nam się zdobyć doświadczenie z bardzo wielu i naprawdę różnorodnych firm i miejsc. Bywały i takie czasy, że Marcin częściej bywał zagranicą niż w domu. Ja z kolei kilka lat pracowałem w agencjach reklamowych obsługujących największe firmy na świecie jak Microsoft czy IBM, a w międzyczasie byłem korespondentem w Sejmie i pisałem do ogólnokrajowych tygodników.
Pomysł na wspólną firmę pojawił się naturalnie. Początkowo robiliśmy zamówienia po godzinach i w weekendy. Gdy ich przybywało postanowiliśmy w pełni poświęcić się własnej działalności. Pierwsi klienci trafiali do nas oczywiście z polecenia rodziców. Po kilku udanych realizacjach, zaczęli pojawiać się kolejni, tym razem z polecenia zadowolonych klientów.
Dzisiaj w zpapieru.pl tworzymy opakowania i materiały reklamowe, które pomagają naszym klientom sprzedawać łatwiej, szybciej i w lepszej cenie.
Jak to jest prowadzić firmę z bratem? Czy spisaliście jakiś kodeks zasad, zanim zaczęliście razem prowadzić rodzinny biznes?
Idealnie sprawdza się tutaj powiedzenie „clara pacta claros faciunt amicos” czyli jasne zasady tworzą wiernych przyjaciół. Od samego początku w naszym zespole obowiązuje kilka reguł, których się trzymamy. Między innymi otwarcie mówimy o swoich pomysłach i wyrażamy opinię. Gdy ktoś ma odmienne zdanie na jakiś temat, ma trudności w wykonywaniu swoich obowiązków lub zwyczajnie zrobiłby coś inaczej niż robimy – bez obaw może o tym powiedzieć podczas naszych codziennych spotkań. Może i to niewiele, ale dzięki temu każdy w naszym zespole czuje się pewniej i ma lepszą samoocenę. A to w prosty sposób przekłada się na wyższe zaangażowanie w wykonywaną pracę.
Podobnie jest między nami. Jak to w rodzeństwie wiemy, że możemy na sobie polegać w każdej sytuacji. Mamy podobne pomysły i sposoby rozwiązywania problemów. Przyznam, że znamy bardzo wiele firm, w których ster trzymają członkowie rodziny. Niekiedy faktycznie dochodzi do tarć i trudności w podziale obowiązków. Na szczęście w przypadku zpapieru.pl nasze doświadczenia zawodowe przed założeniem spółki były odmienne. Marcin pracował z klientem i był blisko produkcji. Ja z kolei zdobywałem doświadczenie w warszawskich agencjach reklamowych i mediach. Dzięki temu już pierwszego dnia każdy z nas wiedział jakie zadanie do niego należy.
Jakie wartości towarzyszą Wam w Waszej pracy?
Jesteśmy firmą rodzinną, podkreślamy to za każdym razem. A wynikiem tego są nasze wartości jak bezpieczeństwo, odpowiedzialność za siebie i nasze otoczenie, wzajemne zrozumienie i szacunek. W przeciwieństwie do wielu firm, które automatyzują kontakt z klientem, w naszej drukarni postawiliśmy na bezpośrednie relacje i zwykłą rozmowę. Z wieloma klientami łączą nas przyjacielskie relacje – wspólnie wybieramy się na żagle czy w góry. Do każdego zamówienia podchodzimy indywidualnie i nieszablonowo, dzięki czemu jesteśmy w stanie lepiej odpowiadać na potrzeby rynku.
Jakie są Wasze zawodowe cele na 2021 rok?
Ten i miniony rok był wyjątkowo trudny dla nas wszystkich. Mimo to jesteśmy blisko naszych klientów i wspieramy się nawzajem – rozmową, dobrym pomysłem lub poleceniem. Dlatego w tym roku planujemy stworzyć program edukacyjny dla naszych klientów. Wokół nas są utalentowani przedsiębiorcy, z którymi wymieniamy doświadczenia i poglądy. Dlaczego więc nie podzielić się tą wiedzą z innymi?
Na koniec: jaką radę dalibyście małej firmie, która chciałaby włączyć się w działania charytatywne, ale nie ma na to pomysłu?
Do czynienia dobrych rzeczy nie potrzeba tak wiele. Po pierwsze potrzebne są dobre chęci i otwarte serce. Po pierwsze należy rozejrzeć się kto najbliżej nas może potrzebować pomocy. W mojej ocenie najlepsza pomoc to taka, która przynosi realne owoce i korzyści potrzebującym. Dodatkowo warto zaangażować się w długoplanowe działania złożone z niewielkich aktywności niż raz do roku uczynić „skok tygrysa”.