„Liczą się ludzie!” – mówi w wywiadzie dla miesięcznika „Cogito" Weronika Niewiadomska, absolwentka naszej Akademii Liderów. Rozmowa przeprowadzona przez Olę Siewko ukazała się w najnowszym numerze magazynu dla uczniów szkół ponadpodstawowych. Zapraszamy do lektury!
Ola Siewko: Weroniko, dla takich aktywistek i społeczniczek jak Ty, ten rok musi być wyjątkowo trudny. Kontakt z ludźmi ograniczony, pewnie sporo działań przeszło do Internetu?
Weronika Niewiadomska: Pandemia i lockdown wiele zmieniły, ale paradoksalnie podarowały mi czas na naukę, powtórki do matury. Zdaję rozszerzenie z polskiego, matematyki, WOS-u, angielskiego i biologii. Marzę o studiach prawniczych.
Skąd więc biologia na maturze?
Wybrałam biol-chem z potrzeby rozwijania się. Było to niewątpliwym wyzwaniem, a ja lubię je podejmować. Niepisanie matury z biologii odebrałabym jako swoją porażkę, Nie chcę mieć poczucia, że zmarnowałam te lata.
Im trudniej, tym lepiej?
Uważam, że nowe wyzwania kształtują charakter, muszę mieć zawsze jakiś cel jasno określony. Nawet jeśli postawię go późno, pomaga mi w wytyczeniu drogi.
Jesteś absolwentką Akademii Liderów Fundacji Świętego Mikołaja, dzięki której zrealizowałaś swój pierwszy autorski projekt „W rytmie serca". Czego się dowiedziałaś o sobie podczas jego realizacji?
Mój projekt kierowany był do mieszkańców gminy Łęczyca, w której mieszkam. Chciałam pokazać, jak poważnym problemem są choroby układu krążenia, serca, i jak wiele możemy zrobić dla naszego zdrowia, gdy jesteśmy młodzi. Z pomocą wolontariuszy zorganizowaliśmy konkursy wiedzy o sercu, nakręciliśmy film podsumowujący projekt, prowadziliśmy zajęcia fitness i wykłady ekspertów, którzy opowiedzieli o chorobach serca. Nasza kampania obejmowała wszystkie poziomy edukacji, grupa docelowa zakładała pracę z dziećmi i młodzieżą w wieku od 6 do 19 lat. Nauczyłam się, że warto mieć wokół siebie osoby, którym można zaufać i które będą nas wspierać. Jestem pewna, że warsztaty z udzielania pierwszej pomocy w ogóle by się nie odbyły bez wsparcia od mojej przyjaciółki. Całego projektu nie da się udźwignąć samemu.
Trudno to zrozumieć społecznikom, większość to Zosie Samosie...
Autorski pomysł uświadomił mi, że nie da się samemu zrealizować wszelkich działań. Lider pełni ważną rolę w grupie, ale nie jest wszechwiedzący. Rozumiem chęć bycia najlepszą we wszystkim i wszędzie, ale trzeba dzielić się zadaniami i odpowiedzialnością za nie. Choćby po to, by cieszyć się z realizacji projektu nie w samotności, ale z grupą, a to bezcenne uczucie.
Ludzie są najważniejsi?
Tak! A w projektach są najważniejsi i ci, dla których je robimy, i ci, z którymi je realizujemy. Zrozumiałam to dzięki kursowi z zarządzania projektami, w których brałam udział podczas Letniej Akademii Liderów i szkolenia zimowego. Praca pod okiem tutora mnie wzmocniła, uwierzyłam, że faktycznie się uda. W ramach Akademii Liderów odbył się rejs szkoleniowy na Pogorii, który pokazał mi też , że muszę pracować nad swoimi wadami – mam trudny charakter, ale wiem, że ciężka praca przynosi należyty wynik.
Już wiesz, co jest Twoją słabą, a co mocną stroną, prawda?
Tak, moją słabą stroną jest to, że odkładam wiele rzeczy na później, nie potrafiłam oddać działań w projekcie. Ale to się zmienia. Przekonałam się, że można budować zaufanie do ludzi, że mogę skupić się na celu i rozłożyć go tak, by był realny. Myślę, że wadą, ale i zaletą, jest moja emocjonalność, przejmowanie się opiniami – to mnie otwiera na nową wrażliwość, ale czasem zamyka na innych ludzi.
Mocną stroną jest to, że jestem łącznikiem wszystkich ludzi, którzy mają różne wizje, pomysły. Bardzo mobilizuję inne osoby do działania, widzę, jacy są wyjątkowi. Doceniam otoczenie pracy, dbam o higienę pracy i odpoczynku, staram się, by ludzie czuli się ważni i potrzebni w projekcie. Nie doszłabym pewnie do takich wniosków, gdybym w notesie nie zapisała wszystkich swoich wad i zalet. W ten sposób uświadomiłam sobie, dlaczego tak się dzieje i dokąd to prowadzi. Każdą wadę można przekuć z zaletę.
Wiesz już, o co powinni walczyć młodzi ludzie?
Moi rówieśnicy powinni mieć świadomość, że warto żyć szczęśliwie, dostrzegać momenty dla nich ważne! Powinniśmy znać swoje prawa i obowiązki, to otwiera drzwi do rozwoju.
Generalnie uważam, że czeka nas walka o środowisko. Ten obszar jest zaniedbany, obserwuję chroniczny brak świadomości, jak powinniśmy dbać o Ziemię. Jesteśmy głosem, musimy z niego skorzystać.
Twój głos usłyszano. Dostałaś nagrodę dziekana Wydziału Inżynierii Procesowej i Ochrony Środowiska Politechniki Łódzkiej za najlepszy referat wygłoszony podczas XXIX Seminarium Uczniowsko-Studenckiego „Problemy ochrony środowiska”. O czym mówiłaś?
Referat nosił tytuł „Jak uratować żółwia”. Mówiłam w nim o problemach środowiskowych, co my młodzi możemy zmienić. Zacząć powinniśmy od wyeliminowania plastiku: zamiast długopisu – pióro wieczne, szczoteczka do mycia zębów z bambusa, szampon w kostce. To niewielkie działania, które mogą mieć realny wpływ na poprawę stanu naszej planety. Problem jest szerszy, ale chodzi o dawanie przykładu, że życie w zgodzie z naturą nie jest uciążliwe. Małe zmiany dają duże efekty. Od sześciu lat nie jem mięsa, decyzje podejmuję nie tylko pod kątem mojej wygody, komfortu, ale przede wszystkim z punktu widzenia ekologicznej samoświadomości. Kupując np. etycznie produkowane ubrania, środki czystości, zostawiam po sobie mniejszy ślad węglowy i jestem szczęśliwsza.
Wywiad z Weroniką Niewiadomską ukazał się w numerze „Cogito" z 22.03.2021 r.